Przypomnijmy – od 1 listopada br. przewoźnicy z krajów trzecich, którzy nie mają siedziby w państwie członkowskim Unii Europejskiej, Konfederacji Szwajcarskiej lub państwie członkowskim EFTA, muszą rejestrować w polskim systemie SENT międzynarodowy przewóz drogowy rzeczy (art. 28 ust. 1 i 1a ustawy o transporcie drogowym) oraz przewóz kabotażowy (art. 29).
Z kolei od 1 stycznia 2025 r. obowiązkiem będą objęci pozostali przewoźnicy spoza Polski, w tym ci z Unii Europejskiej, w przypadku transportu międzynarodowego, wykonywanego na terenie naszego kraju, kierowanego do lub z państwa spoza Unii Europejskiej – czytamy w ulotce dotyczącej zgłoszeń, opublikowanej na stronie WITD.
Autorzy projektu przekonywali, że celem zmian jest “umożliwienie efektywnego wykorzystania danych gromadzonych w systemie SENT w kontroli przewozów wykonywanych przez przewoźników zagranicznych”.
W uzasadnieniu była mowa m.in. na temat “nieuczciwej konkurencji” ze Wschodu. To do niej nawiązał również wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec, przy okazji przyjęcia propozycji przez Senat. Stwierdził wówczas, że rozwiązanie pomoże chronić polskich przewoźników przed tym zagrożeniem.
Duże wątpliwości co do tego ma Maciej Wroński, prezes związku Transport i Logistyka Polska. Wskazuje on, że system SENT nie usunie przyczyn obecnego kryzysu, gdyż obejmuje swoim działaniem wyłącznie przewozy wykonywane przez nieunijnych zagranicznych przewoźników w Polsce. A tymczasem zaniżone stawki zagrażające polskim przewoźnikom są najbardziej dotkliwe na rynkach zagranicznych.
- Nieuczciwa konkurencja z Ukrainy nie jest odpowiedzialna za obecny kryzys. Ukraińscy przewoźnicy nie mają potencjału liczebnego by skutecznie konkurować z naszymi firmami, dla których jeździ ponad 600 tys. pojazdów. Dla nas realną konkurencją są unijni przewoźnicy z Europy Centralnej i Południowej, którzy podbierają nam na zagranicznych rynkach zlecenia kabotażowe i przewozy cross-trade. Umożliwia im to fakt, że struktura wynagrodzeń zatrudnianych przez nich kierowców nie została do tej pory dostosowana do zasad delegowania i dlatego są tańsi. I to jest ta zagrażająca nam nieuczciwa konkurencja – przekonuje.
Przypomina przy tym, że dziś ukraińcy przewoźnicy, którzy zdominowali przewozy dwustronne między Polską a Ukrainą, w rzeczywistości realizują transporty, które odpowiadają blisko jednemu procentowi pracy przewozowej polskich firm.
Niezależnie jednak od kwestii przewoźników stricte z Ukrainy, prezes TLP przekonuje, że obowiązek zgłaszania przewozów do systemu SENT nie zmieni możliwości pracy Inspekcji Transportu Drogowego.
- Wciąż będziemy mieli do czynienia z rutynową kontrolą na drodze, a więc losową. Nic się więc de facto nie zmieni – przekonuje prezes TLP.
Idealnym rozwiązaniem byłoby, jego zdaniem, wzbogacenie systemu o sztuczną inteligencję, tak, by określała wzorce zachowań.
- Podam przykład. System wykazałby chociażby, że przewoźnik z Ukrainy spędza w Polsce średnio 2-3 dni. Każde zachowanie, które by odbiegało od takiego wzorca, byłoby zgłaszane do Inspekcji, która mogłaby weryfikować to odstępstwo od normy. System nikogo by nie karał, bo mogłoby się okazać, że niestandardowa aktywność jest czymś uzasadniona, natomiast pozwalałby na precyzyjnie prowadzenie kontroli – opisuje Wroński.
O tym, że system SENT nie do końca sprawdzi się w nowej roli, przekonuje również Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
- Po zliberalizowaniu przez UE warunków wykonywania przewozów drogowych do państw unijnych dla przewoźników ukraińskich i mołdawskich, a także zwiększonego zainteresowania wykonywaniem przewozów do/z Polski na szeroko rozumiany „wschód” przez przewoźników z innych krajów pozaunijnych, poszukiwano pilnie rozwiązania, za pomocą którego można by monitorować aktywność zagranicznych przewoźników na terytorium Polski. Jedynym gotowym elektronicznym narzędziem był system SENT, który służy przede wszystkim do monitorowania przewozu określonych towarów, a nie kontroli prawidłowości wykonywania operacji transportowych. W tym zakresie narzędzie jest ułomne, ale obecnie nie ma lepszego – przyznaje.
ZMPD krytykuje również brak obowiązku zgłaszania przez unijnych przewoźników “operacji kabotażowych realizowanych na terytorium RP”. Krytyka Zrzeszenia zbieżna jest z tą, formułowaną przez TLP.
- Po pierwsze dlatego, że nie dysponujemy w kraju żadnym instrumentem umożliwiającym ocenę skali zjawiska, tj. przewozów kabotażowych wykonywanych w Polsce przez przewoźników z UE. Posiłkujemy się jedynie danymi europejskimi, który nie jesteśmy w stanie sami zweryfikować. Ponadto, służby kontrolne w Polsce, w szczególności ITD, nie dysponuje możliwościami kontroli przez 24 godziny i 7 dni w tygodniu, co powoduje, że ta kontrola jest wybiórcza – argumentuje Piotr Mikiel.
– Po drugie od kilkunastu lat a może już nawet dłużej, branża międzynarodowego transportu domagała się wprowadzenia w Polsce elektronicznego systemu kontroli zezwoleń, wymaganych od przewoźników zagranicznych realizujących przewozy na terytorium Polski. Nie doczekaliśmy się takiego rozwiązania. Postulowaliśmy wprowadzenie elektronicznego systemu rejestracji przewozów, takiego, jaki kilka lat temu został wprowadzony na Węgrzech. Tego też nie zrobiono – dodaje.
Wszystko to sprawia, że obowiązek związany ze zgłaszaniem określonych przewozów do systemu SENT, zdaniem przewoźników, nie przyczyni się do ochrony polskich firm.
Fot. Pixabay/Mcability/licencja na treść Pixabay